Po rocznej przerwie i namowach paru znajomych postanowiłam wrócić do zapisywania przepisów ;)
Przez ostatni rok wiele się w moim życiu wydarzyło! Oczywiście nie przestałam gotować, ale nie miałam tyle czasu na prowadzenie bloga, postaram się jednak poprawić i częściej dodwać wpisy:) Nie ukrywam, że ostatnie tygodnie, ktore spędziłam w Japonii i Tajlandii próbując kolejnych nowych smaków są najlepszym argumentem i powodem do tego, żeby znów coś tu nabazgrac...
Przez ostatni rok wiele się w moim życiu wydarzyło! Oczywiście nie przestałam gotować, ale nie miałam tyle czasu na prowadzenie bloga, postaram się jednak poprawić i częściej dodwać wpisy:) Nie ukrywam, że ostatnie tygodnie, ktore spędziłam w Japonii i Tajlandii próbując kolejnych nowych smaków są najlepszym argumentem i powodem do tego, żeby znów coś tu nabazgrac...
Po pięciu tygodniach spędzonych w Japonii mogę na pewno powiedzieć jedno- NIE JESTEM tak wielką fanką sushi jak myślałam ;)
Ok.. polskie sushi jest smaczne! Ale wyobraźcie sobie sushi z tak "smaczną" świeżą i surową rybą, ze skórą, że aż porusza Wam się w organiźmie ;))) (tak, tak smak tego samego kawałka ryby można poczuć wielokrotnie, zapewniam Was uczucie nie do zapomnienia...) Wybierając się do Japoni należy nastawić się na jedzenie wielu potraw na surowo! Surowe ryby to standard i rarytas ;) gorzej z syrowym kurczakiem czy jajkiem..
ok..ale nie o tym chciałam! ;)
Dziś przygotowałam dla najbliższych Japońskie Curry!
Pierwsze japońskie curry jadłam w okolicach Miyazaki, gdzie spędziłam cztery tygodnie na praktykach w spzitalu. Przygotowywaliśmy je wraz z japońską rodziną na biwaku! A dokładniej z żoną naszego Pana Profesora, który zabrał nas na kilka dni pod namioty na południe wyspy Kiusiu, gdzie miałyśmy okazję doświdczyć na prawdę bliskiego kontaktu z NATURĄ :D
To było zdecydowanie najlepsze curry jakie jadłam w życiu! Nie wiem czy dlatego, że Japończycy jedzą dwa posiłki dizennie i byłam już tak strasznie głodna, czy dlatego, że sama mogłam pomagać i wspólnie z nimi gotować.. Jedno wiem na pewno po pięciu tygodniach spędzonych w Japonii z pełną tego słowa świadomością mogę powiedzieć, że była to najlepsza japońska potrawa jaką tam jadłam!
Danie jednogarnkowe z prostymi składnikami i na prawde łatwe w wykonaniu, a przy tym tak pyszne, że pozwala na chwilę zapomnieć o biegających w koło pająkach wielkości ludzkiej dłoni! ;)
To było zdecydowanie najlepsze curry jakie jadłam w życiu! Nie wiem czy dlatego, że Japończycy jedzą dwa posiłki dizennie i byłam już tak strasznie głodna, czy dlatego, że sama mogłam pomagać i wspólnie z nimi gotować.. Jedno wiem na pewno po pięciu tygodniach spędzonych w Japonii z pełną tego słowa świadomością mogę powiedzieć, że była to najlepsza japońska potrawa jaką tam jadłam!
Danie jednogarnkowe z prostymi składnikami i na prawde łatwe w wykonaniu, a przy tym tak pyszne, że pozwala na chwilę zapomnieć o biegających w koło pająkach wielkości ludzkiej dłoni! ;)
Składniki:
1. wołowina ok 500g
2. papryka czerwona 3 sztuki
3. duża cebula
4. cukinia 3 sztuki
5. marchew 5 sztuk
6. czosnek 3 ząbki
7. imbir
8. japońskie curry (można użyć innej pasty curry)
9. Ryż
10. Przyprawy: sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Wołowinę kroimy na małe kawałki, a następnie smażymy w garnku na rozgrzanym oleju.
Wszystkie warzywa kroimy: marchewkę w grube plastry, cukinię i paprykę w dużą kostkę, cebulę w piórka oraz siekamy czosnek.
Gdy usmażymy wstępnie wołowinę, wyjmujemy ją z garnka i przekładamy na patelnię gdzie dalej z odrobiną wody ją smażymy, aby stała się miękka. W garnku smażymy cebulę na złoty kolor oraz dodajemy czosnek, następnie dodajemy wszystkie warzywa i zalewamy je wodą oraz dodajemy curry i na koniec wołowinę. Gotujemy całość aż do ugotowania wszystkich warzyw.
Doprawiamy solą, pieprzem oraz świeżo startym imbirem i podajemy z ryżem.
Smacznego! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz